Turyści podróżujący do Bośni i Hercegowiny będą musieli okazać negatywny test na SARS-CoV-2 - podało w środę Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Test należy wykonać na 48 godzin przed
Szukasz wycieczki? Zadzwoń!Codziennie 7:30-23:30Pomoc i kontaktSalony sprzedażyMagazyn wycieczki? Zadzwoń!Codziennie 7:30-23:30Pomoc i kontaktMagazyn sprzedażyWczasyPopularneAll InclusiveLast MinutePo sezonieEgzotykaPromocjePolecaneLato 2022Obozy i kolonieZ dziećmi Dla singliWycieczki objazdoweDojazd własnyNad morzemBez testu na COVID-19KrajePopularneGrecjaTurcjaHiszpaniaEgiptChorwacjaPolecane kierunkiAlbaniaBułgariaCyprDominikanaMaltaPolskaTunezjaWłochyOpinieOpinie o hotelachOpinie o biurach podróżyCoral TravelItakaRainbowExim ToursBest ReisenHotelePopularne hoteleOz Side PremiumTitanic RoyalGranada Luxury BelekAlbatros Sea World Marsa AlamJaz AquamarineMaxeria Blue DidymaJungle Aqua ParkCOVID-19Aktualne zasady podróżyKup test na COVID-19Paszport CovidowySzczepienia COVID-19Bez testów dla zaszczepionychBez testów dla dzieciWięcejPłatności odroczone i ratyNowośćUbezpieczenieBony na wakacjeWycieczki fakultatywneNartyUlubionePodróżeKontaktUstawieniaZarządzaj 1LoginWylogujZaloguj i HercegowinaChcesz zmienić klimat na wakacje? U nas znajdziesz wszystko, co warto wiedzieć o temperaturach i klimacie w Bośni i nazwę państwa, regionu, miastaŹródło danych:Most uderzony chorwackimi pociskami runął prosto do Neretvy. Odbudowano go, wyciągając kamienie z dna rzeki. Pod ścianą sterczą kawałek moździerzowego pocisku i napis: „Nie zapomnijmy. 1993”. Dziś stare miasto znowu wygląda, jakby czas zatrzymał się tu przed 400 laty. Folklor religijny Bośni i Hercegowiny Odwiedzone kraje: Polska -> Czechy -> Słowacja -> Węgry -> Chorwacja -> Bośnia i Hercegowina -> Chorwacja -> Słowenia -> Austria -> Czechy -> PolskaPokonany dystans: ok. 3700 km Termin: Przygodę czas zacząć Motowakacje 2021 były wyjątkowe z kilku powodów. Z całą pewnością najważniejszym z nich był fakt, że była to nasza offroadowa podróż poślubna. Był to również nasz pierwszy zagraniczny wyjazd samochodowy od wybuchu pandemii Covid-19. Tym razem postanowiliśmy eksplorować Bośnię i Hercegowinę. Wyjątkowość wyjazdu uzupełniło doborowe towarzystwo – Michał i Agnieszka z Azymut 4×4 oraz Rafał z żoną i córką. Oficjalna zbiórka zaplanowana była w miejscowości Slavonski Brod, leżącej w północno-wschodniej części Chorwacji nad rzeką Sawa, przy samym przejściu granicznym z Bośnią i Hercegowiną. Dojazdówkę podzieliliśmy na dwa etapy. Pierwszy z nich, to dojazd z Warszawy na Śląsk, skąd następnego dnia wyjechaliśmy na dwa auta w stronę Chorwacji. Przejazd przez Czechy, Słowację i Węgry w dobie pandemii był nieco stresujący. Nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. Kontrole policyjne? Kolejki na przejściach granicznych? Nic z tych rzeczy… Nikt nie był zainteresowany naszymi paszportami covidowymi, a dojazd do Chorwacji poza nużącym asfaltem przebiegł bez wyzwań. Nocleg zaplanowaliśmy w Hotelu Garten, który z uwagi na przepyszną kuchnię, mogę śmiało polecić. Bośnia wita nas Z samego rana dotarliśmy na miejsce zbiórki. Zapoznanie z innymi ekipami i odprawa przebiegła sprawnie. Tym razem na starcie oprócz trzech Patroli (organizatora, naszego i Rafała) zameldował się Jeep Cherokee XJ, Land Rover Discovery 1 oraz VW Amarok. Wjazd na terytorium Bośni i Hercegowiny zajął nam kilkanaście minut. To tutaj pierwszy raz ktokolwiek zweryfikował nasze paszporty covidowe. Poczułem zapach przygody, dokładnie taki sam gdy pierwszy raz wyruszyłem na wyprawę offroadową na Ukrainę. Przez Bośnię mieliśmy okazję przejeżdżać w 2018 roku, gdy braliśmy udział w rajdzie charytatywnym Złombol. Nie można natomiast powiedzieć, że poznaliśmy to państwo, przejeżdżając tranzytem przez najbardziej wysuniętą na południe jego część. To co mieliśmy dopiero zobaczyć i poznać dalece odbiega od obrazu sprzed lat. Make love, not war Zaraz po przekroczeniu granicy udaliśmy się w stronę miejscowości Banja Luka, gdzie zaplanowany był obiad w lokalnej karczmie nad rzeką. Organizatorzy zaplanowali trasę tak, że szybko mieliśmy okazję zapomnieć o asfalcie. Przemierzając szutrowe trasy prowadzące przez bośniackie wsie w oczy rzucają się budynki z dziurami po kulach lub nawet takie z zawaloną ścianą, czy stropem. Obok pięknych domów, bardzo podobnych do tych, które można spotkać chociażby w Polsce, stoją stare rudery. Kontrastujące ze sobą obrazy, to efekt wojny domowej z początku lat 90., która jest uznawana za najbardziej krwawy konflikt w Europie od zakończenia II wojny światowej. Co więcej, ludzie uciekający ze swoich domów często sami zaminowywali wejścia, aby nikt nie mógł przejąć ich opuszczonego majątku. Do dnia dzisiejszego ponad 2% terenów Bośni i Hercegowiny pozostaje zaminowane. Trzeba o tym pamiętać. Jeśli widzisz tablicę z ostrzeżeniem, dla własnego bezpieczeństwa, zrezygnuj z eksploracji danego terenu. Potęga natury Nocleg zaplanowany był na campingu w okolicy miejscowości Jajce, którą następnego dnia, z samego rana, mieliśmy okazję zwiedzić. To istotny ośrodek turystyczny z bogatą historią. Z naszej perspektywy, największe wrażenie wywierał natomiast wodospad na rzece Pliva, który znajduje się zaraz przy centrum. Tego dnia dotarliśmy również do malowniczej, górskiej osady, gdzie liczni pasterze wypasali swoje owce. Tutaj rozbiliśmy swoje obozowisko i rozpaliliśmy ognisko. Noc w namiocie, w akompaniamencie świeżego górskiego powietrza ładuje akumulatory na cały nadchodzący dzień. Kolejnego dnia nie zbudziła nas rosnąca temperatura w namiocie, promienie słońca, czy hałas wygenerowany przez innych uczestników przygotowujących jajecznicę na śniadanie. Naszym budzikiem była przebiegająca krowa, która miała problem z utrzymaniem odpowiedniego toru. W ostatnim momencie została przegoniona przez kolegów, którzy wcześniej wstają, a nasz namiot jedynie drgnął jak żagiel na wietrze. Cały dzień eksplorowaliśmy przepiękne Góry Dynarskie, a kolejny nocleg również zaplanowany był na dziko. Chcemy być wyżej Jazda po górach to nie zawsze to samo co zdobywanie szczytów. Przyszedł czas, aby to nadrobić. Kolejnego dnia odwiedziliśmy wioskę Lukomir, która jest najwyżej położoną osadą w Bośni i Hercegowinie. Zlokalizowana jest na wysokości ok 1450 m Jej mieszkańcy zajmują się hodowlą pastwiskową. Podobnie jak w innych tego typu osadach, mieszkańcy przyjeżdżają tu zaraz po zimie, na początku wiosny, a opuszczają ją pod koniec jesieni. Dzięki szutrowej drodze, można dotrzeć do tego miejsca niekoniecznie terenówką. Back to ‘84 Gospodarzem Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 1984 roku była Jugosławia, a zawody odbywały się w rejonie Sarajewa, obecnie stolicy Bośni i Hercegowiny. Turyści odwiedzający Bośnię, a w szczególności offroadowcy upodobali sobie obiekty postolimpijskie, chętnie je odwiedzając. Tak samo było z nami. Wyjeżdzając z Lukomiru, skierowaliśmy się na szczyt masywu Bjelašnica (2067m na którego stokach rozgrywane były konkurencje narciarstwa alpejskiego. Wjazd od strony utwardzonej drogi gruntowej, liczne slalomy i grzejące się samochody zrekompensował widok na Sarajewo. Na samym szczycie nadal stoją rozpadające się budynki wyciągu narciarskiego. Prawdziwą atrakcją był natomiast zjazd zboczem od strony Sarajewa, a więc dokładnie tym samym na którym Szwajcar Max Julen wywalczył złoto olimpijskie w slalomie gigancie. Lekko obsypujące się zbocze, uciekające spod kół kamienie, zapięty reduktor i widok nurkującej maski samochodu podnosi ciśnienie i zostawia miłe wspomnienia. Po tak ekstremalnych przeżyciach wybraliśmy się obejrzeć opuszczony kompleks skoczni narciarskich Igman, gdzie turyści najczęściej fotografują się ze świetnie zachowanym podium olimpijskim. Mieliśmy wrażenie, jakby czas zatrzymał się tu w ’84. W drodze do Mostaru Dzień „wysokogórski” zakończyliśmy na campingu nad jeziorem Boraćko, które jest popularną, lokalną atrakcją turystyczną. Camping standardem nie odbiegał od tych, które znam z innych europejskich krajów. Kąpiel w zimnym jeziorze zrelaksowała nas po wyczerpującym dniu, a wieczorne Polaków rozmowy przy świetle latarek i dzwoniącym szkle nastroiły nas na nadchodzące atrakcje w rejonie Mostaru. Kolejny dzień wspólnej wycieczki rozpoczął się od kilkunastokilometrowej drogi na półce skalnej, z której rozpościerał się przepiękny widok na jezioro Boraćko. Kilkadziesiąt kilometrów po szutrach doprowadziło nas finalnie do Mostaru, gdzie przywitał nas 42°C upał. Mostar Mostar to tętniące życiem miasto. Liczba mieszkańców Mostaru jest obecnie ponad dwukrotnie mniejsza, niż przed wojną domową na początku lat 90. ubiegłego wieku. Mimo to, silnie kontrastuje z rzadko zaludnionymi terenami północy. Stary Most symbolicznie łączący wschód z zachodem, chrześcijaństwo z islamem, wpisany jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jest to wierna rekonstrukcja, ponieważ oryginał został zniszczony 9 listopada 1993 roku. Most został odbudowany z resztek oryginalnego budulca wyłowionego z rzeki, o nazwie tenelija, który jest miejscowym wapieniem. Wspinaczka wokół Mostaru Nocleg w agroturystyce (małym hoteliku?) pod Mostarem była świetną bazą wypadową na kolejne dni. Mieliśmy okazję wjechać między innymi na wzgórze Fortica (nazwa nieoficjalna). W tej wycieczce towarzyszył nam Grzegorz, kolega Michała, który brał udział w wojnie domowej w latach 90., a obecnie zajmuje się szeroko pojętym rozminowywaniem kraju. To dzięki niemu eksplorowaliśmy Tvrđava Werk 9, czyli zapomnianą twierdzę armii austro-węgierskiej, która była również wykorzystywana do ostrzału mieszkańców Mostaru. Miejsce z pewnością ciekawe dla wszystkich urbexowców. Dla mnie, jako miłośnika offroadu, znakomicie lepsze wrażenie robił sam dojazd do twierdzy, a później na szczyt wzgórza. Jazda po skalistych półkach była wyjątkowo trudna. Widoki, to trzeba przyznać, były nieziemskie. Podłoże było stabilne, a od krawędzi koła było dobre kilkadziesiąt centymetrów do urwiska. Mimo wszystko, zza kierownicy nie widać wszystkiego aż tak dobrze, a brak roślinności na zboczu powoduje, że ekspozycja po dłuższej chwili zaczyna być męcząca. Po drugiej stronie miasta, na wzgórzu Hum, stoi 33 metrowy Krzyż. Zdobycie tego szczytu nie jest trudne, ponieważ wiedzie na niego asfaltowa droga. Po drodze mija się stacje Drogi Krzyżowej, a sam Krzyż jest popularnym miejscem lokalnych pielgrzymek i spotkań modlitewnych. autor Maja Rychter Coś dla duszy, coś dla ciała Ostatni dzień wspólnej przygody to dzień relaksu. Po setkach kilometrów w samochodach i fali upałów, pojechaliśmy ochłodzić się nad kąpieliskiem u podnóża wodospadów Kravica, które rozciągają się na szerokość ponad 100m. Po drodze odwiedziliśmy Međugorje, do którego pielgrzymuje kilka milionów osób rocznie. Krajobraz i atrakcje południowej części Bośni i Hercegowiny oraz stan infrastruktury dalece odbiega od tego, co widzieliśmy na północy kraju. Wiele osób odwiedza Međugorje, czy Kravicę przy okazji wakacji w Chorwacji. Osoby takie mogą mieć mylne wrażenie co do rzeczywistego wyglądu tego kraju. Chorwacja Niedzielne śniadanie wieńczyło zorganizowaną część imprezy, a zaraz po nim uczestnicy wyruszyli w drogę powrotną. Do granicy z Chorwacją jechaliśmy w mniejszej kolumnie czterech aut, a zaraz po jej przekroczeniu i uściśnięciu sobie dłoni udaliśmy się w samotny powrót do domu. Luźny plan zakładał kilka dni odpoczynku na wybrzeżu Chorwacji, które bardzo dobrze jest nam znane z poprzednich wyjazdów wakacyjnych. Uzgodniliśmy, że za cel obieramy ulubioną restaurację w Baśka Voda, gdzie zjemy przepyszny stek z tuńczyka, a po obiedzie, przy kawie, poszukamy noclegu. Można powiedzieć, że cel zrealizowaliśmy po części. Stek rzeczywiście był wyborny, ale mnogość turystów w rejonach Makarskiej nas przytłoczyła i nie chcieliśmy tam zostać. Bośnia i Hercegowina to kraj, w którym żyje tylko 3,5 mln ludności. Przez ostatnie dni odpoczęliśmy od krzyków i zgiełku. Spacer w hałasie po promenadzie w Baska Voda nie przypadł nam do gustu i po obiedzie skierowaliśmy się na północ Chorwacji w poszukiwaniu spokoju. Przejeżdżając przez różne miasta i miasteczka w Chorwacji dotarliśmy do Zadaru, którego nie znaliśmy. Liczyliśmy na urokliwe miasteczko turystyczne, ale grubo się pomyliliśmy. Każdy kilometr zbliżał nas do podjęcia decyzji, o powrocie do Polski. Na nocleg dojechaliśmy aż do Zagrzebia. Zaparkowanie w ciasnym, podziemnym parkingu nie było łatwe, ale wygodne łóżko wynagradzało wszelkie trudny mijającego dnia. Możemy śmiało polecić Hotel 9 wszystkim podróżującym… bez bagażników dachowych. Nasz Patrol ledwo zmieścił się do windy 😉 Powrót Ostatni dzień podróży to powrót asfaltami do domu. Wg Google Maps mieliśmy do pokonania ponad 1000km. Przypomnę, że podróżujemy wylifotwanym Patrolem na 35” oponach typu MT. To z założenia cały dzień w samochodzie. Przejechaliśmy przez Słowenię, Austrię i Czechy, aby finalnie wjechać do Polski bardzo późnym popołudniem. Udany wyjazd wakacyjny uwieńczyliśmy zdjęciem pod Stadionem Narodowym w Warszawie. Podsumowanie Historia najnowsza Bośni i Hercegowiny jest przerażająca. Wojna domowa, choć zakończona, na stałe odcisnęła się w krajobrazie i mentalności ludzi. Przemierzając kraj z północy na południe mieliśmy okazję poznać lokalną kuchnię i osoby mieszkające w Bośni na stałe. Ciepły klimat, piękna przyroda. Nie da się jednak zapomnieć o wojnie, jeśli na każdym kroku widać jej pomniki – ostrzelane domy, zapadające się kamienice, czekające na wyburzenie. Bośnia jest miejscami dzika, jakby zapomniana przez współczesną cywilizację. Nie chodzi tu tylko o przyrodę i brak infrastruktury. Mimo przeciwności losu, ludzie, których spotkaliśmy, byli dla nas życzliwi i pomocni. Jaka jest Bośnia i Hercegowina? Na pewno warta odwiedzenia. Poniżej bonus – przygoda warta jest poświęceń. Na stronie poza naszymi własnymi zdjęciami, wykorzystałem 1 zdjęcie z kolekcji Koleżanki Mai Rychter, której dziękuję za udostępnienie i którą serdecznie pozdrawiam.
The Federation of Bosnia and Herzegovina consists of ten autonomous cantons with their own governments and legislatures. The Federation was created by the 1994 Washington Agreement, which ended the Croat–Bosniak War within the Bosnian War, and established a constituent assembly that continued its work until October 1996.
Często pytacie, co zrobimy w przypadku, gdy zmienią się regulacje i kraj do którego jedziemy wprowadzi kwarantannę, zamknie granice, będzie wymagał szczepień lub wprowadzi obowiązkowe testy PCR przy wjeździe? W 2020 i 2021 przeprowadziliśmy około trzydziestu wyjazdów w kilkunastu krajach, mamy już to opracowane :). Dzięki temu, że jeździmy w małych grupach, organizujemy wycieczki do różnych krajów i mamy w wielu miejscach lokalnych współpracowników – jesteśmy mobilni i możemy zaproponować Wam inny program w tym samym terminie o podobnym charakterze, poziomie trudności i cenie. Nie chcemy, żeby przepadł Wam urlop! Przykładowo – zamiast na Ukrainę pojedziemy do Rumunii lub zamiast do Czarnogóry zaproponujemy Wam Bułgarię. Oczywiście pojadą tylko chętni – jeśli ktoś się rozmyśli to nie ma problemów, żeby przenieść zaliczkę na inną wycieczkę lub poprosić o zwrot. Wiadomo, że czasy są chaotyczne, ale radzimy sobie i postaramy się zrobić tak, żeby wszyscy byli szczęśliwi! 🙂 Odpowiedzi na najczęstsze pytania. Co zrobimy jeśli… Jeśli w kraju do którego dojedziemy zostanie wprowadzona kwarantanna? Oczywiście nie chcemy spędzać całego urlopu w zamknięciu. Zaproponujemy podobną wycieczkę do kraju, gdzie nie ma kwarantanny. Wycieczka odbędzie się w tym samym terminie, będzie w podobnej cenie i o podobnym charakterze i trudności. Np. Czarnogóra wprowadzi kwarantannę – zamiast tego pojedziemy z chętnymi do Bułgarii lub Macedonii. Chętni pojadą, ale będzie możliwość przeniesienia zaliczki na inną wycieczkę lub zwrotu. Jeśli kraj docelowy lub linia lotnicza będą wymagały szczepień? Część z Was jest zaszczepiona, część nie. Podobnie przewodnicy – jedni są, inni nie. Nie będziemy jeździć do kraju w którym szczepienie jest jedyną opcją i w którym występują prawa dyskryminujące osoby nieszczepione. Dobierzemy tak kraje, żeby zawsze była możliwość wjazdu i normalnego poruszania się przynajmniej dla ozdrowieńców i z testem, ale będziemy się starać tak dobierać cele, żeby jeździć zupełnie normalnie (o ile takie będą ;-)) Kraj docelowy zamknie granice? Przeniesiemy oczywiście wycieczkę do jednego z sąsiednich krajów i zaproponujemy Wam podobny program. Kto nie będzie chciał jechać – będzie mógł przenieść zaliczkę na inną wycieczkę lub poprosić o zwrot. Polska wprowadzi kwarantannę dla powracających z zagranicy? Śledzimy na bieżąco wszystkie przepisy i jeśli będzie sposób powrotu bez kwarantanny – przykładowo jadąc inną trasą lub korzystając z innego środka transportu – poinformujemy Was o tym i wrócimy tak, żeby nie mieć kwarantanny. Jeśli nie będzie to możliwe – odwołamy wycieczkę, a Wy dostaniecie zwrot całej wpłaty (chyba że zdecydujecie się przenieść ją na inny termin). Podczas wycieczki zmienią się przepisy wjazdowe? Jeśli na naszej trasie mijamy kilka krajów i w jednym z nich zmienią się przepisy (np. wprowadzi kwarantannę) to znajdziemy możliwie najmniej uciążliwą zmianę trasy. Przykładowo w 2020 roku, kiedy Bułgaria zamknęła granicę z Macedonią, więc jadąc ze Skopje do Sofii nadłożyliśmy trochę kilometrów i objechaliśmy przez Serbię. Programy są ramowe i mogą wystąpić utrudnienia. Póki co radzimy sobie z tym całkiem dobrze i dołożymy wszelkich starań, żeby te zmiany nie zepsuły nam wyjazdu i nie przeszkodziły w cieszeniu się górami.
6p9TVgK.